Kiedy chce się wystawić "Dziady", ma się przed sobą dwie drogi. Trzeba, albo zniszczyć tekst, albo rozbić teatr. Trzeba poucinać, poszatkować i polepić na nowo ten dziwny poemat dramatyczny, którego cała wartość kompozycyjna zawiera się w jego fragmentaryczności, braku banalnej spójni. W tym, że jest on utworem, który nigdy nie został do końca napisany i przez to zdaje się być wciąż pisany, wydaje się żyć i wciąż na nowo powstawać. Jest w "Dziadach" i polityczny reportaż części III, i gusła, i romantyczna przypowieść z "Wertera" rodem, i polityczny arcypoemat ("Ustęp") i Wielka Improwizacja, której poetyckie horyzonty sięgają daleko poza romantyzm. Cała też teatralna historia "Dziadów", to kolejne próby wtłoczenia ich w pudełkową scenę, przykrojenia, do jakiejś koncepcji, do jakiejś poetyki. Były wśród inscenizacji arcydramatu świetne i słabe, i nijakie, ale wszystkie związane były z dążeniem do takiego opraco
Tytuł oryginalny
Konrad rozbija teatr
Źródło:
Materiał nadesłany
Literatura