Konrad Pawicki, debiutował w 1989 roku na scenie Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Aktor od ukończenia studiów jest aktorem Teatru Współczesnego w Szczecinie i jak przyznaje - nie bardzo chciałby się przenieść.
Konrada Pawickiego niedawno oglądaliśmy w "Pijanych" czy "Fanny i Alexander", które zamykały rok, w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, a już rozmawiamy o "Seksie dla opornych" czy "Godzinie Spokoju", które otworzyły rok. Agata Maksymiuk: Gdyby musiał Pan wybrać pomiędzy graniem przez całe życie wyłącznie ról komediowych, a graniem w spektaklach dramatycznych, na co by padło? Konrad Pawicki: Wybrałbym role komediowe. W ostatnim czasie tak się poukładało, że dość często jestem w nich obsadzany i dobrze się z tym czuję. Szczerze mówiąc, nigdy nie przypuszczałem, że będzie to moja "specjalizacja", mój znak rozpoznawczy. Nie sądziłem, żebym miał szczególne predyspozycje do grania w komediach. Przyznam, że zawsze zazdrościłem mojemu serdecznemu koledze z garderoby - a wcześniej ze szkoły teatralnej - Arkowi Buszko, który oprócz charakterystycznej vis comica ma jeszcze to nieuchwytne "coś". Wchodzi na scenę i już jest śmiesznie. A tu prosz�