Zasługuje na szacunek wierność Narodowej Sceny teatrowi Stanisława Wyspiańskiego. Każdy sezon przynosi potwierdzenie tego nieprzypadkowego związku z najwybitniejszym polskim dramaturgiem i wizjonerem teatralnym. Najnowsza premiera "Akropolis" jest tego związku kolejnym przejawem. Już sam zamiar wystawienia tego dramatu był decyzją tyleż odważną, co ambitną. Mimo bowiem teoretycznej sławy dzieła - potwierdzonej rozprawami naukowymi, a także głębokim przekonaniem Wyspiańskiego, że stworzył utwór niezwykły, bodaj czyjego nie najlepszy - teatralny żywot sztuki nie zachęcał do mierzenia się z "Akropolis". Ten dalszy ciąg "Wyzwolenia", kolejna wielka rozprawa z mitami, archetypami kultury lokalnej i uniwersalnej, a zarazem konfrontacja rzeczywistości z wzorcami przeszłości, dramat gęsty od znaczeń, przypomina trudną do rozwiązania szaradę. Z tych to powodów Józef Kotarbiński nie zdecydował się na początku XX wieku dać prap
Tytuł oryginalny
Konrad nie schodzi ze sceny
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 104