KONRAD nie chce zejść ze sceny od ponad 150 lat, zarówno ten Mickiewiczowski, jak i następni, którzy ciągle na nowo przychodzą. Ci, o których książkę pod takim właśnie tytułem napisał Jerzy Zawieyski, i ci, którzy wpisali się w historię teatru. Trudno właściwie dociec, na czym polega fenomen Mickiewiczowskiego dramatu, że pojawia się on na scenie w różnych momentach historii. Gdyby spojrzeć z dystansu na najważniejsze, najbardziej znaczące wystawienia "Dziadów", jawią się one jako dowód dialogu z rzeczywistością. Wystarczy przywołać tu "Dziady" odwilżowe czy marcowe. Nie ma premiery tego dramatu, która nie wywołałaby rezonansu, zwłaszcza jeśli kilka teatrów wystawia go jednocześnie. Z takim właśnie przypadkiem mamy do czynienia w tym sezonie. Jesień 1987 r. w teatrach przebiegała pod znakiem "Dziadów". Wszystko zaczęło się w Narodowym w Warszawie, gdzie Krystyna Skuszanka tym razem samodzielnie wystawiła ten romantyczny
Tytuł oryginalny
Konrad nie chce zejść ze sceny
Źródło:
Materiał nadesłany
Kierunki Nr 8