Potrzeba nam jak czystej wody i świeżego powietrza - sztuki, która uczy, bawi i przede wszystkim wychowuje. Taką staje się ostatnio "Madame Sans-Gene". Intrygi dworskie i aspiracje polityczne najżywsze są w stolicy. Swój pochód po scenach sztuka rozpoczęła więc od warszawskiej "Syreny" przez radomską i lubelskie sceny, gdzie gra się także "Panią Walewską". W przystępnej dla wszystkich formie "Madame Sans-Gene" pokazuje napoleońską karierę. Było to zajęcie żmudne - pisze "Kurier Lubelski" - trzeba bowiem było wyeliminować rywali, przejąć władzę, następnie zastraszyć otoczenie, zmienić rezydencję a nawet żonę. Droga ku szczytom wymaga wyrzeczeń. Ale się opłaca. Obie bohaterki sztuk, madame Kasia i szambelanowa Marysia śpiewają o miłości do "bogów wojny". Różnica między nimi polega na tym, że Francuzka robi miłość dla miłości, Polka natomiast w łóżku składa ofiarę na ołtarzu ojczyzny. Podpatrywać je przychodzą wszyscy, pisze l
Tytuł oryginalny
Koniunktura
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Tygodniowy nr 34