"Zabawy pod kocykiem" w reż. Mariusza Pogonowskiego i Przemka Pawlickiego w Teatrze im. Szaniawskiego w Płocku. Pisze Milena Orłowska w Gazecie Wyborczej - Płock.
W płockim teatrze powiało nowoczesnością. Najnowsza premiera - "Zabawy pod kocykiem" - to metafora posunięta do granic absurdu. Ostra, mechaniczna muzyka, żywi aktorzy na tle filmowej projekcji, dymy i bańki mydlane. Musicie to zobaczyć. "Zabawy" mają pięcioro bohaterów: Jabłonkę, Kurę, Orła, Buraka i Sromotnika. Uwaga - to nie są żadne nazwiska czy pseudonimy postaci sztuki. W "Zabawach" naprawdę występują: drzewo, dwa ptaki i dwójka przedstawicieli polskiej flory. Ze wszystkimi tego konsekwencjami - Jabłonka rodzi jabłka, Kura znosi jajka, Sromotnik rzadko wygląda spod ziemi... Żeby było ciekawiej, autorzy tekstu dają im mowę, wolną wolę i wrzucają w sam środek narodowej historii. Wszystko zaczyna się w momencie wybuchu drugiej wojny światowej (choć mamy w "Zabawach" i wspomnienia z XX-lecia międzywojennego), potem jest okupacja - niemiecka i radziecka, eksterminacja Żydów, wielkie migracje, powojenna stabilizacja i współczesne niepokoje.