"Ostatni" Tomasza Łubieńskiego to pierwsza bodaj sztuka napisana na specjalne zamówienie Teatru Narodowego. I jedna z niewielu w tym teatrze prób zmierzenia się z polską dramaturgią współczesną, rozumianą wąsko jako literatura najnowsza. Dramat Łubieńskiego jest pracą pamięci. "Wykorzystałem pamięć rodzinną: tę pisaną i ustną, która jest swobodniejsza, mniej zobowiązująca. Ku niej, z upływem czasu, coraz spieszniej próbujemy wracać. Zdaje się tym ciekawsza, im trudniej dostępna". Jak uczą dzieje literatury, praca pamięci przynosi czasem efekty artystycznie doskonałe. Ale na ogół pamięć zaprzęga się do prozy lub poezji. Rzadko staje się ona zwierzęciem pociągowym dramatu. Łubieński przyznaje jeszcze w programie do spektaklu, ilustrowanym fotografiami z prywatnego archiwum, że impuls do napisania sztuki zawdzięcza Jerzemu Grzegorzewskiemu, który "rzucił hasło nie-boska komedia". I dalej ciekawie wyznaje: "Jak tu napisać sztuk
Tytuł oryginalny
Koniec świata odwołany
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 14