Zapowiedziane na tym miejscu parę tygodni temu warszawskie występy amerykańskiego barytona Sherilia Milnesa nie doszły niestety - podobnie, jak parę innych w tym sezonie - do szczęśliwego skutku. Gwiazda w ostatniej chwili wystawiła na nas plecy i zostawiła warszawiaków na lodzie. Trudno, przeżyjemy i to! Na zakończenie sezonu dyrektor Kord planował koncertowe wykonanie "Aidy" Verdiego, ale okazało się, że tę samą operę szykuje na nieco późniejszy termin Teatr Wielki (ciekawe, od wakacji zeszłego roku wiadomo było o filharmonicznych planach i przez tyle czasu nie można było tego uzgodnić?), więc Filharmonia uprzejmie ustąpiła Operze. Mieliśmy nadzieję, że jedno operowe dzieło będzie zastąpione drugim, aby można było utrzymać się w przyjętej konwencji (czemu nie "Lunatyczka" albo "Gioconda" od lat nie słyszane w stolicy, a jeśli już koniecznie Verdi, to na przykład "Giovanna d'Arco", "Ernani" albo choćby "Simone Boccanegra"). No, ale co by
Tytuł oryginalny
Koniec sezonu
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura nr 33