- Skończył się czas schylania głowy i pokory. Czas przepraszania, że żyjemy. Także czas przepraszania, że tworzymy teatr. Nowoczesne społeczeństwo, jakim chcemy być, musi mieć tego świadomość. Traktowanie wytworów ducha jako drugorzędnych, albo nieważnych jest barbarzyństwem - mówi Maciej Nowak [na zdjęciu], dyrektor Teatru Wybrzeże i Instytutu Teatralnego w Warszawie.
- Co tak naprawdę było powodem odwołania Pana z funkcji dyrektora Teatru Wybrzeże w Gdańsku - fotografie w "Lifestyle" przedstawiające Pana nagiego, a raczej owiniętego w wieniec z parówek, czy problemy z budżetem teatru? Innymi słowy: budżet, czy też Pana obyczaje oraz poglądy polityczne, czy ideowe, które nie podobają się prawicowym władcom Gdańska? - Do tych kwestii obyczajowych nie przywiązywałbym wielkiej wagi. Zdjęcia nie były skandalizujące. Był to projekt artystyczny. - Co do parówek, którymi był Pan owinięty podczas sesji zdjęciowej, to ciekaw jestem, co by na to powiedział Kazimierz Dejmek, z którym Pan współpracował, czy konserwatywny w dobrym tego słowa znaczeniu profesor Zbigniew Raszewski, patron Instytutu Teatralnego, którym Pan kieruje? - Dejmek swoim zwyczajem pewnie by zaklął, a mój mistrz, profesor Raszewski, spojrzałby na to z wyrozumiałością, uśmiechnął się pod wąsem i uznał, że sam powinienem dorosnąć do tego, �