EN

22.09.2008 Wersja do druku

Koniec operowej smuty

Wczoraj minister Bogdan Zdrojewski wydał komunikat o odwołaniu Janusza Pietkiewicza z funkcji dyrektora naczelnego Opery Narodowej. Ze słusznością decyzji trudno dyskutować. Ale z sensem polityki kulturalnej, która umożliwia czterokrotną rewolucję kadrową w tak ważnej instytucji w ciągu zaledwie 10 lat - zdecydowanie trzeba - pisze Michał Mendyk w Dzienniku.

Tajemnicą poliszynela pozostaje fakt, że na zwolnienie Pietkiewicza czekali od roku w bezprecedensowej jednomyślności widzowie, krytycy oraz artyści Teatru Wielkiego. Ci ostatni - zbulwersowani rozdmuchaniem przez Pietkiewicza administracji oraz uszczupleniem przywilejów pracowniczych - zapowiedzieli już na 1 października rozpoczęcie sporu zbiorowego. Na ten fakt położył nacisk w uzasadnieniu swojej decyzji minister Zdrojewski, napominając tylko nieśmiało, że "zastrzeżenia budzi również poziom wydarzeń artystycznych". Cóż, nawet ten umiarkowany eufemizm wydaje się nie na miejscu wobec intelektualnej oraz estetycznej zapaści, jakiej doświadczyła najhojniej dotowana placówka kulturalna pod przewodnictwem Pietkiewicza. Przypomnijmy: trafił on do Opery Narodowej w 2006 roku w wyniku ewidentnie politycznej decyzji. Jego dorobek twórczy sprowadzał się wówczas do koncepcji artystycznej koncertu "Jutro nie ma wojny" zrealizowanego dekadę wcześniej na deskac

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Koniec operowej smuty

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik nr 225 online

Autor:

Michał Mendyk

Data:

22.09.2008

Wątki tematyczne