Na elewacji Capitolu - wzorem teatrów na Broadwayu - wisi od niedawna duża, biała plansza z aktualnym repertuarem. Wczoraj teatr zapraszał na klasykę: "My Fair Lady", "Zemstę nietoperza" i "Skrzypka na dachu". Zbieg okoliczności? - dyrekcję Wojciecha Kościelniaka we wrocławskim Teatrze Muzycznym Capitol podsumowuje Adam Domagała w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Krótko przed objęciem dyrekcji Capitolu Wojciech Kościelniak [na zdjęciu] zrealizował genialny "Kombinat". Zestaw piosenek Republiki, pokazany podczas Przeglądu Piosenki Aktorskiej tuż po śmierci Grzegorza Ciechowskiego, uznawany jest dziś za jeden z najważniejszych spektakli w blisko 30-letniej historii festiwalu. I kiedy Kościelniak, opromieniony tym artystycznym sukcesem, odbierał nominację na dyrektora Capitolu (wtedy Teatru Muzycznego-Operetki Wrocławskiej), nikt nie miał wątpliwości, że w teatrze przy ul. Piłsudskiego nastaje czas rewolucyjnych zmian. Kościelniak zabrał się do nich z pełnym błogosławieństwem władz miasta i bardzo szybko przekonał się, że czysto artystyczne kwalifikacje to za mało, żeby rządzić. Teatr co chwila paraliżowały spory z pracownikami, a sprawy administracyjne pozostawiały dyrektorowi mało czasu na myślenie o sztuce. Choć reżyserował dużo (podpisał aż siedem z jedenastu premier przygotowanych w Capitolu prz