- Tegoroczna edycja Konfrontacji to nie jest oczywiście festiwalem pełną gębą, to raczej jego cień, który pozwoli podtrzymać tradycje tej ważnej imprezy w oczekiwaniu na lepsze czasy - uważa Maciej Nowak, dyrektor Instytutu Teatralnego im. Z. Raszewskiego w Warszawie.
W tym roku Opolskie Konfrontacje Teatralne ze względu na kryzys finansowy zostały okrojone do tego stopnia, że pokaże się na nich tylko jeden teatr spoza Opola (Stary Teatr z "Panem Tadeuszem"). Zrezygnowano z formuły konkursu, a zastąpiono ją przeglądem. Tyle, że oprócz "Pana Tadeusza", weźmie w nim udział jeszcze tylko "Iwona, księżniczka Burgunda", która w opolskim teatrze ma dopiero powstać (reżyserować ma Krzysztof Garbaczewski) i "Dziady" (reż. Maja Kleczewska) a oprócz tego w programie znalazł się też wieczór wspomnień o Adamie Hanuszkiewiczu oraz krótki cykl polskich filmów z lat 50-tych. Budżet Konfrontacji to 360 tys. (z czego 180 z Ministerstwa Kultury). O to, czy takie Konfrontacje mają racje bytu zapytaliśmy Macieja Nowaka, dyrektora Instytutu Teatralnego: - Uważam, że dyrektor Konina podjął właściwą decyzję utrzymując mimo wszystko ciągłość Opolskich Konfrontacji Teatralnych Klasyka Polska. Sytuacja finansowa jest tragi