Po warszawskim przedstawieniu "Franka V" odezwały się głosy, że to zła sztuka. Opinie te, świadczące o zacietrzewieniu, wynikają z czysto literackiego podejścia do tekstu dramatycznego. Ich wyraziciele zareagowali wyłącznie na słowo dobiegające ze sceny, nie zareagowali na obrazy teatralne - mówiliby wtedy, że im się to czy owo w przedstawieniu podoba lub nie podoba - i nie dostrzegli możliwości, jakie otwiera przed teatrem dramaturg, będący nie tylko autorem tekstu ale całej konstrukcji widowiska. "Frank V" mniej niż wszystkie poprzednie sztuki Durrenmatta upoważnia do traktowania go po książkowemu. Jest całkowicie "do zrobienia" przez reżysera. Durrenmatt określa wprawdzie swoim stylem ogólny kierunek inscenizacji, ale w gruncie rzeczy "Frank V" jest luźną propozycją teatralną. A to jeszcze nie jest synonimem "złej sztuki". Nawiasem mówiąc Durrenmatt ma u nas specjalne szczęście. W 1958 roku po premierze Wizyty starszej pani, o któ
Źródło:
Materiał nadesłany
Dialog nr 8