Wystawiona przez Teatr Polski w Bielsku-Białej sztuka Ingmara Villqista "Miłość w Koenigshutte" wywołała skrajne emocje. Jedni chwalą ją za odwagę i zrywanie z tabu, a inni nazywają manipulacją, zbrodnią na narodzie polskim i wzywają do zdymisjonowania dyrektora Roberta Talarczyka. Stała się pretekstem do burzliwej dyskusji w Bielsku-Białej.
W kostiumach z poprzedniej epoki aktorzy przekazują ponadczasowe przesłanie: jesteśmy bezbronni wobec historii Dr hab. Zygmunt Woźniczka, historyk z Uniwersytetu Śląskiego: To dobrze, że jest taka sztuka, która pokazuje, popularyzuje i przybliża efekty badań, ale też pokazuje problemy, jakie były na Śląsku po 1945 roku. Oczywiście z historycznego punktu widzenia jest tu wiele nieścisłości, swoistych niedoróbek i przeinaczeń, ale to nie jest przecież dzieło naukowe, lecz literackie. Współczując pokazanym w tej sztuce ludziom, należy pamiętać, że obozy dotykały nie tylko Ślązaków. Owszem, tragedia 1945 roku ma specyficzne śląskie cechy, ale jest wiele elementów, które występowały w całej Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej. Nikogo nie usprawiedliwiając z popełnionych zbrodni, trzeba wiedzieć, że w wielu przypadkach ci, którzy w 1945 byli katami, wcześniej sami byli porażeni przez wojnę. Byli ofiarami tej wojny. Nie mamy monopolu na rac