Na Ukrainie nie ma bojkotu polskich spektakli. Artyści padli ofiarą nieuczciwości ukraińskiego impresario - pisze Tomasz Krzyżak w Rzeczpospolitej.
W ubiegłym tygodniu napisaliśmy w "Rzeczpospolitej", że ukraińskie miasta odwołują spektakle przygotowywane przez polskich artystów. Powód? Strach przed protestami organizacji, które uważają, że film Wojciecha Smarzowskiego "Wołyń" jest anty ukraiński. Sytuacja taka miała spotkać aktorkę Annę Grabińską i jej monodram "Mam na imię Psyche". Wedle relacji aktorki spektakl miał być wystawiany w ośmiu miastach na Ukrainie, m.in. w Tarnopolu. - Niemalże z drogi zawrócono mnie i cały zespół, informując o odwołaniu wszystkich spektakli - mówiła "Rzeczpospolitej" artystka. - W kilka godzin wstrzymano sprzedaż biletów, zdjęto plakaty, odwołano planowany wywiad telewizyjny. Tarnopolski teatr, w którym miało odbyć się przedstawienie, nie chciał oficjalnie podać powodów odwołania wydarzenia. Jeden z pracowników stwierdził jedynie anonimowo, że placówka otrzymała ostrzeżenie od działaczy partii Swoboda o planowanym proteście i dlatego ze spekt