"Rewizor" w reż. Igora Gorzkowskiego w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku W Sieci.
Igor Gorzkowski po raz pierwszy zrobił spektakl zupełnie wbrew sobie. A to jeden z niewielu reżyserów, których mógłbym o coś takiego posądzić. Latami - przyznaję -fascynował mnie i uzależnionych od teatru ludzi z mojego pokolenia. U Gorzkowskiego dało się odetchnąć; otwierał skrajnie spontaniczny i subtelny świat, w dodatku budowany lekko, jakby każdy jego fragment wydawał się oczywistością do odczytania przez każdego, kto wie, ile wyobraźni jest w stanie pomieścić scena. Zatem każdy mógł brać z tego teatru dokładnie tyle, ile chciał. A i tak zawsze zostawało coś jeszcze. Przeważnie problem postaci, które Gorzkowski albo powoływał do życia w swoich autorskich spektaklach, albo brał z rzadko przetwarzanej przez teatr literatury. O jego autsajderach i wrażliwcach egzystujących gdzieś w innych sferach, raczej olewających realność oraz przyziemność, dałoby się napisać co najmniej doktorat. Dość wspomnieć "Żółtą strzałę" {2008)