W okolicznościach przewrotu i przemiany, przy prześladującym Teatr pechu (wypadek Jerzego Stuhra) i w wirze niepotrzebnego chyba jubileuszu, Staremu Teatrowi udało się wydać na świat premierę i to premierę znaczącą. Jest nią przedstawienie sztuki Samuela Becketta "Końcówka". Przypomnę, że sztuka ta powstała w połowie lat 60. i wtedy też, zwłaszcza w Polsce, stała się syntezą epoki. Jest to bowiem sztuka o śmierci, która jest jedyną niepodważalną prawdą życia. Jest to wielka spowiedź człowieka, cywilizacji, ludzkości. Wtedy to pojawiły się komputery, światowy system rakietowy i superfortece. Wtedy też wielka polityka, podział globu ziemskiego, ruchy rewolucyjne sterowane przez imperializm i ruchy intelektualne, opłacane jako dywersja na tyłach objawiły swoją prawdziwą, cyniczną twarz wielkiej polityki bez cienia ideowości. Ten szok spowodował, że w kulturze europejskiej coraz częściej zaczęto poszukiwać jakiegoś stałego, ludzkiego,
Tytuł oryginalny
Końcówka Becketta w Kameralnym
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska Nr 210