EN

13.08.2008 Wersja do druku

Koncerty na życzenie publiczności

- W festiwal wkładam całe serce, bo kocham artystów i krynicką publiczność. Podczas festiwalu miasto pęka w szwach, a gdy się on kończy staje się puste
i smutne. Unikam wtedy wychodzenia z hotelu, by zachować w pamięci gorącą festiwalową atmosferę. Na koncerty plenerowe przychodzą tłumy, nawet 30-40 tys. ludzi. Deptak jest wypełniony po brzegi - mówi Bogusław Kaczyński, dyrektor Europejskiego Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy.

Po Krynicy i Łańcucie został Pan 31 maja honorowym obywatelem podtoruńskiego Lipna -miasta, w którym urodziła się Pola Negri i Lech Wałęsa. Nie uszczupli to Pana sympatii do Krynicy i Europejskiego Festiwalu im. Jana Kiepury? - To śliczne miasta, w których żyją mili ludzie. Sympatii wystarczy mi dla wszystkich. Do Krynicy pierwszy raz przyjechałem 23 lata temu, na zaproszenie władz, które zaproponowały mi objęcie dyrekcji festiwalu. Wcześniej unikałem wyjazdów w góry, gdyż wolę klimat morski. A teraz od 23 lat jeżdżę do Krynicy, którą polubiłem i za to, że zawsze stawała naprzeciw polskiemu kryzysowi. Miasto tonie w zieleni, jest czyste i zadbane, przypomina blask dawnej monarchii austro-węgierskiej. Szkoda, że władze wojewódzkie i centralne nie są hojne dla krynickiego festiwalu, stale przyznając mu minimalne dotacje. Czy człowiekowi-firmie trudno pozyskiwać sojuszników dla sprawy festiwalu? - Niełatwo jest także zdobywać pieni�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Koncerty na życzenie publiczności

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Krakowska nr 186/09/10.08.08

Autor:

Małgorzata Iskra

Data:

13.08.2008