"Variete Film Show" w reż. Janusza Szydłowskiego w Krakowskim Teatrze Variete. Pisze Łukasz Gazur w Dzienniku Polskim.
"Variete Film Show" chyba uznać można za pierwszą udaną (szczególnie w początkowej części) produkcję najmłodszego miejskiego teatru - mimo zauważalnych mankamentów. Reżyser i dyrektor teatru Variete w jednej osobie, Janusz Szydłowski, poszedł tropem zdania z filmu "Rejs": "Polacy lubią piosenki, które dobrze znają". Wybrał więc 25 przebojów muzyki filmowej. Jedne bardziej oczywiste, inne mniej. Całość złożyła się na "koncert życzeń" - każdy znalazł tu coś dla siebie. Żeby było jasne - do musicalu czy spektaklu muzycznego tej produkcji jeszcze daleko. Ale udało się stworzyć interesujące show, które bawi, śmieszy, czasem napawa nostalgią i budzi wspomnienia. Ważniejsze, że po roku od niezbyt udanej premiery "Legalnej blondynki" zobaczyliśmy dużo sprawniejszy zespół - tak tanecznie, jak wokalnie. Na szczególną pochwałę zasługuje Nick Sinckler, znany z telewizyjnego programu "Fabryka gwiazd". To zwierzę estradowe, które odn