"Serotonina" Michela Houllebecqa w reż. Pawła Miśkiewicza w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Tomasz Domagała na stronie DOMAGALAsieKULTURY.
Gdy na widowni gasną światła i zaczyna się spektakl, orientujemy się, że jesteśmy w sali koncertowej. Na scenie stoją rzędy krzeseł, z prawej strony znajduje się fortepian. W przestrzeni tej pojawia się mężczyzna (Roman Gancarczyk) i zapalając papierosa, raczy nas monologiem o hiszpańskich paradorach (popularne hotele) i paleniu w pokojach. Wyraźnie na kogoś czeka, pewnie na widzów swojego koncertu. Po chwili na scenie pojawia się Claire (Halina Rasiakówna), jedna z jego byłych. Z rozmowy wynika, że spotykają się po latach, dowiadujemy się też, że nasz bohater (a zarazem narrator opowieści) nazywa się Florent i wpadł w depresję. Swój stan przedstawia Claire tak: "Jestem samotny, rozpaczliwie samotny i nie czerpię żadnej rozkoszy ze swojej samotności. Moje życie kończy się w smutku i cierpieniu (...), nie potrafię zapanować nad własnym życiem i nie ponoszę za to żadnej odpowiedzialności, to Bóg zawsze mną rozporządzał (...), mam już czt