"Historia konia", zrealizowana w leningradzkim Teatrze im. Gorkiego, a następnie w kilku teatrach na Zachodzie m.in. na Broadwayu, prezentowana z powodzeniem w 1978 roku w Polsce podczas Międzynarodowych Spotkań Teatralnych - to przedstawienie legendarne. Jest pokusa do ożywiania legend. I jest lęk przed taką konfrontacją. Świat nie stoi w miejscu. Coś, co w teatrze trafia w nastroje, klimat społeczny, oczekiwania w jakimś momencie, kiedy indziej może nie rymować się z rzeczywistością. Coś, co wczoraj było odkrywcze i wielkie, dziś może wydać się zużyte i banalne. Czy coś takiego nie przytrafiło się Markowi Rozowskiemu, który znowu zrealizował "Historię konia", tym razem we Wrocławiu? Powiedzmy od razu: klęski nie ma. Ale sukcesu na miarę oczekiwań także nie. Coś się może zużyło, coś zestarzało, coś, co było przejściowym błyskiem, nie potwierdza się jako wartość trwała. Na przykład ten rodzaj narracji teatralnej, w którym prze
Źródło:
Materiał nadesłany
"Gazeta Robotnicza" nr 246