- Bardzo dokładnie przyglądamy się historii - mówi Grzegorz Laszuk, szef Komuny//Warszawa. - Dlaczego? Chcemy wiedzieć, kiedy uciekać przed katastrofą.
Z perspektywy popularnej kawiarni na Mokotowskiej, w której spotykam się z Grzegorzem Laszukiem, można tego nie dostrzec, bo kawę i soki wyciskane z ekologicznych owoców piją tu ci sami hipsterzy co zawsze, w tle szemrze spokojna muzyczka, wszyscy są raczej senni. Co innego bliżej Komuny//Warszawa, która jest w sąsiedztwie Dworca Wschodniego. Dworzec wprawdzie po przebudowie, ale wciąż ma swoją ponurą legendę. Idąc od metra, przechodzi się obok Teatru Powszechnego, który jeszcze niedawno oblegali narodowcy w dresach, neofaszyści w czarnych koszulach i rycerze Jezusa w czerwonych płaszczach. Ludzie chodzą szybkim krokiem po ponurych ulicach, jakby coś ich goniło. O co chodzi? Szef Komuny//Warszawa mówi, że o katastrofę. Katastrofa wisi w powietrzu. Anna Smolar najpierw biegnie do domofonu, potem zbiega dwa piętra w dół, przez chwilę siłuje się z drzwiami, w końcu otwiera i uśmiecha się szeroko. Nie pierwszy raz pracuje w Komunie, więc wie, że tu j