- Nawiedziła mnie cokolwiek smutna myśl na temat zmiany poczucia humoru u Polaków. Żałuję na przykład, że tak stępiało w dzisiejszych czasach wyczulenie na absurd, co w moim pokoleniu było niezwykle silnym bodźcem kulturotwórczym. Podniecające były oficjalne przeszkody w opisywaniu rzeczywistości, to, że trzeba było uciekać się do metafor, do aluzyjności. To było pole dla prawdziwej inteligencji, która umie i lubi grać słowem, podtekstami i tak dalej. Dzisiaj to dawne poczucie humoru zamieniło się w dowcipkowanie - mówi Jerzy Stuhr w Polsce Metropolii Warszawskiej.
Widzę, że odbiorcy czegoś innego oczekują dzisiaj, niż oczekiwali jeszcze niedawno. Weźmy chociażby taki festiwal w Międzyzdrojach. Wymyślony i zorganizowany przed laty przez ówczesnego ministra kultury Waldemara Dąbrowskiego, od początku był tzw. spotkaniem gwiazd. A więc publiczności "wystawiało się" różnych aktorów i ona z entuzjazmem ich przyjmowała. Byłem, odciskałem dłoń na promenadzie. Atmosfera była taka, że ludzie bili brawo. Teraz młodzi aktorzy, odciskając rękę, otoczeni są milczeniem. Jakby patrzący ludzie chcieli powiedzieć: odciskajcie rękę, nogę, co tam chcecie, macie nam zapewnić rozrywkę, bo my jesteśmy na wakacjach, przyjechaliśmy tu, zapłaciliśmy i wy jesteście tu dla nas. Trochę więc atmosfera jest taka, jakby artyści byli własnością tych ludzi. A ja źle się czuję w takiej sytuacji. Bo chociaż ogromnie lubię być wśród ludzi, to na pewno nie na... wyłączność. Dlatego uciekłem stamtąd. A poza tym razi mn