Główny konflikt dramatu jest bliższy opowieściom spod znaku sensacji drukowanych w kolorowych pismach niż tragedii sióstr Betanek - o "Siostrach przytulankach" w reż. Giovanny'ego Castellanosa w Teatrze na Woli w Warszawie pisze Joanna M. Cywińska z Nowej Siły Krytycznej.
Wiele już słyszeliśmy kuszących obietnic zmian i wystąpień programowych z ust dyrektorów teatrów, a to z okazji premier, a to z okazji rocznic, czy też zmian personalnych na decydujących stanowiskach. Niestety, w wielu przypadkach obietnice te przypominały "wyborczą kiełbasę", którą kusi się potencjalnego widza. Teatr musi być aktualny, musi iść z duchem czasu, tym bardziej, że na kulturalnej mapie Warszawy teatrów nie brakuje, jest zatem o kogo walczyć. Widza nie da się oszukać, a zatrzymać go można tylko jakością - interesującą treścią i niebanalną formą. Spektakl jest szczególnego rodzaju produktem, ale na każdą produkcję i sprzedaż trzeba mieć pomysł. Kierujący Teatrem Na Woli Maciej Kowalewski niewątpliwie ten pomysł ma. Ostatnie propozycje repertuarowe tego teatru dowodzą, że pomysły i deklaracje dyrektora są rzeczywiście konsekwentnie realizowane. Priorytetem Teatru Na Woli stała się obrona i prezentacja polskiej dramaturgii