O 54. Festiwalu Moniuszkowskim w Kudowie Zdroju pisze Andrzej Wolański w Ruchu Muzycznym.
Organizatorzy Festiwalu Moniuszkowskiego w Kudowie-Zdroju są pełni zapału, energii i pomysłów, brakuje im tylko pieniędzy. Dyrektor artystyczny, Stanisław Rybarczyk, dwoi się i troi, by za nic zrobić coś. Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego przekazał na tegoroczną edycję zawrotną sumę dziesięciu tysięcy złotych. Gdyby w ostatniej chwili nie pomogło ministerstwo, festiwal może by się wcale nie odbył. Pięcioletnią dyrekcję Rybarczyka cechuje komercjalizacja - swego rodzaju disco polo i ciekawe pomysły: codzienny hejnał o dwunastej z balkonu Teatru Zdrojowego, balkonowy koncert a la Kiepura, saksofon z organami w kościele, zasadzenie drzewa upamiętniającego Andrzeja Hiolskiego, korowód ulicami miasta. Nawet mikrofonowy koncert inauguracyjny w Teatrze Pod Blachą z udziałem Orkiestry Filharmonii z Hradca Kralove pod dyrekcją Doroty Agnoletto i trojga młodych wokalistów uległ komercji. Do tego wykonawcy ci kompletnie zignorowali narodowy