EN

30.09.2008 Wersja do druku

Kompozytor muzyki teatralnej? Nie ma kogoś takiego

- Pracę kompozytora muzyki teatralnej można porównać z pracą operatora filmowego, chociaż obecność tego drugiego jest dla filmu kluczowa, a obecność kompozytora w teatrze niekonieczna - mówi kompozytor Paweł Mykietyn w rozmowie z Łukaszem Orłowskim z Teatru.

ŁUKASZ ORŁOWSKI Kiedy poszedłeś do szkoły muzycznej, najbardziej zdziwiło Cię ponoć to, że koledzy grają, ale nie chcą tworzyć "swojej" muzyki. Do komponowania dla teatru pchnęło Cię właśnie znużenie podstawowymi obowiązkami klarnecisty-kompozytora? PAWEŁ MYKIETYN Moje zainteresowanie teatrem miało trochę inne, nietypowe początki. Zaczęło się od mojej siostry, która dwa razy zdawała do szkoły teatralnej. Ja z kolei będąc jeszcze uczniem liceum muzycznego, nagrałem muzykę Włodzimierza Szomańskiego dla Teatru Współczesnego we Wrocławiu jako klarnecista. Później, studiując w warszawskiej Akademii Muzycznej, zamieszkałem w "Dziekance", czyli domu studenckim uczelni artystycznych. To wspólne mieszkanie ułatwiało nam spotkania. Pamiętam, że jako student pierwszego roku przygrywałem na imprezie fuksówkowej dla studentów wydziału aktorskiego. Potem, na drugim roku, zacząłem pracę w PWST jako akompaniator na zajęciach z piosenki u Krystyny

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kompozytor muzyki teatralnej? Nie ma kogoś takiego

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 9

Autor:

Łukasz Orłowski

Data:

30.09.2008