PO prapremierze "Śmierci komiwojażera" w 1949 r. w Filadelfii, dyrektor sieci domów towarowych. Bernard Cimpel był tak wstrząśnięty, że wydał zakaz zwalniania z pracy osób w starszym wieku. Daje to wyobrażenie nie tylko o jakości artystycznej wyreżyserowanego przez Elię Kazana przedstawienia, ale przede wszystkim o tym, jak silnie sztuka Arthura Millera wyrastała z ówczesnego amerykańskiego życia i poruszała jego najboleśniejsze problemy. Miller zanegował obowiązujący w Stanach mit wielkiego sukcesu. Pokazał go jako fatalną siłę miażdżącą zwyczajnych szarych ludzi. Cichy dramat rodziny Willego Lomana - niemożność sprostania wielkiemu kłamstwu, starzenie się bohatera, tzw. nieudacznictwo życiowe - podniósł do wymiaru greckiej tragedii. Na polskie sceny "Śmierć komiwojażera" weszła w 1960 r., i w całym kraju zagrało ją wówczas aż dziewięć teatrów. Jednak przez następne 10 lat powracano do niej zaledwie dwukrotnie. W tym roku Feliks Fa
Tytuł oryginalny
Komiwojażer zamordowany przez reżysera
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 210