"Kapitan Żbik i żółty saturator" na podstawie serii komiksów "Kapitan Żbik" w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Syrena w Warszawie. Pisze Benjamin Paschalski na blogu Kulturalny Cham.
Jest coś magicznego w okresie PRL-u. Z jednej strony widzimy go w obrazach obecnej propagandy polityki historycznej jako czas siermiężny i skostniały, ale popkultura wykorzystuje jego wątki dla ukazania innej twarzy tamtego czasu: przymrużenia oka i szczególnego poczucia humoru. Uwielbiamy stare filmy komediowe, głównie te w reżyserii Stanisława Barei. Nieśmiertelny "Miś", Co mi zrobisz jak mnie złapiesz", "Nie ma róży bez ognia" czy serial "Alternatywy 4". Kultowe cytaty, sceny, dialogi przeszły do naszej codzienności. I chyba właśnie z tego sentymentu za latami siedemdziesiątymi XX wieku powstała najnowsza premiera w warszawskim Teatrze Syrena. I choć inspiracja została zaczerpnięta z serii komiksowej, której bohaterem był niezwyciężony Kapitan Jan Żbik, to w najnowszym musicalu odbija się, jak w kręcącej kuli podczas festiwali piosenki w Sopocie, cały świat złotych lat Edwarda Gierka. Niesamowicie jest przeżyć, powrócić do tamtych czasów, gdy