Współczesnemu widzowi niewiele już mówi nazwisko autora "U mety", co najwyżej kołacze się w pamięci informacja o Solskim, który osiągnął sukces w "Judaszu"; były w powojennych latach nieśmiałe próby ze wskrzeszeniem "Przeprowadzki", Kobiela sięgnął po "Kaligulę", Teatr Telewizji wystawił "Niespodziankę", ale teatr nasz w sumie nie interesował się szerzej twórczością Rostworowskiego. A przecież był on jednym z najgłośniejszych dramaturgów okresu międzywojennego, zwłaszcza "Niespodzianka", a dzięki Solskiemu i "Judasz", nie schodziły z repertuaru, budząc zainteresowanie nawet dla słabszych tekstów pisarza. Przyczyny dawnego sukcesu pokrywają się jakoś z przyczynami dzisiejszego zapomnienia. Był Rostworowski rzecznikiem politycznego konserwatyzmu, nie obce mu bywały nawet ciągoty rasistowskie, którym dał wyraz w "Antychryście". Zaś przy tym obciążeniu ideowym, miała jeszcze dramaturgia Rostworowskiego i ob
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 284