Nim odsłoni się kurtyna, zabrzmią agresywne takty muzyki do filmu Andrzeja Fidyka "Defilada". Monumentalna scenografia. W głębi olbrzymiej wysokości kościelne okna, wysoko nad sceną kołysze się drewniana figura Chrystusa. Na schodzących w kierunku proscenium schodach byłego ołtarza ustawiono szpitalne łóżka. Kościelne wnętrze przekreślone jest biegnącym ponad głowami pacjentów pasem czerwonego materiału. Chwila napięcia. Pojedyncze, zapowiadające grozę dźwięki jednostajnej muzyki. Zatrzymane w pół gestu ciała przerażonych pacjentów. Do klęczącego na proscenium Chochuli podchodzi krokiem mordercy Boria, na jego tępej twarzy nie drgnie ani jeden mięsień. Ruchami gangstera krępuje Chochulę i przygotowuje maszynę do elektrowstrząsów. Po proscenium demonicznie patrząc w oczy publiczności przechadza się Raninson - dlaczego grany przez kobietę? (Marlena Milwiw). Przeraźliwy krzyk Chochuli nie wydobywa się z gardła aktora, lecz
Tytuł oryginalny
Komiks
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 4