"Krakowiacy i Górale" w reż. Kazimierza Kowalskiego oraz jubileusz Teresy May-Czyżowskiej w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Michał Lenarciński w Dzienniku Łódzkim.
We wsi Mogile pod Krakowem ponad 200 lat temu młynarzowa Dorota zakochała się w Stachu - narzeczonym swojej pasierbicy Basi. I dlatego swatała ją z góralem Bryndasem. Bardos, ubogi student z Krakowa, znalazł jednak pomysł, by doprowadzić do szczęśliwego małżeństwa i zwaśnione strony pogodzić. I nie jest to niczyją zasługą ani winą, że wydarzenia te Jan Stefani i Wojciech Bogusławski w formę wodewilu i opery razem wziętych ułożyli, nadając tytuł "Cud, czyli Krakowiacy i Górale" (w innych wersjach "Cud mniemany, czyli krakowiacy i górale"). Utwór ten, jako narodowa praopera, znajduje miejsce na polskich scenach operowych, i czy się komu podoba, czy nie, nikt odwagi nie ma, by na tę - nie ma się co oszukiwać - ramotę, podnieść rękę. I rzeczywiście jakoś nie przystoi, jakoś nie wypada. I choć słychać w partyturze nieporadność, to przecież gdyby nie ona, nie zachowałoby się do dziś tyle oryginalnych melodii ludowych, nie tylko spod Krak