"S.O.S. ginącej miłości " w reż. Julii Wernio w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Grzegorz Giedrys w Gazecie Wyborczej - Toruń.
"Addio, pomidory", "Bo we mnie jest seks", "Piosenka jest dobra na wszystko" - Teatr Horzycy w "S.O.S. ginącej miłości" mierzy się z dorobkiem Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego. Toruński teatr w pracę nad tym spektaklem zaangażował profesjonalistów cenionych na polskich scenach. Niestety, potencjał kompozytorski Piotra Salabera, choreograficzny Leszka Bzdyla i inscenizatorski Julii Wernio po prostu zmarnował się. Ich "S.O.S." pokazuje zjawisko doskonale znane i niekwestionowane - geniusz Przybory i Wasowskiego. Dorobku największych twórców polskiego kabaretu literackiego twórcy nie przedstawiają w innym świetle, niczego nowego w nim nie poszukują. Teatru tu prawie nie ma. Nie ma budowania relacji między bohaterami, historia nie ma też wyraźnego zakończenia. Finał zastępuje po prostu piosenka. Scenografia, zespół muzyczny na scenie, aktorzy - wszystko służy tylko jako pretekst do pokazania największych utworów Kabaretu Starszych Panów. Opowie�