Recepty na dobry "kryminał" oczywiście nie znam. Zna ją może jedna starsza pani na Wyspach Brytyjskich, a także (choć nie zawsze) również niemłody pan mieszkający w Szwajcarii. Niewykluczone, że na listę ową można wpisać jeszcze trzy, cztery nazwiska. A przecież literatura kryminalna, która, nawiasem mówiąc, od dokonań klasyków - Conan Doyle'a czy Edgara Wallace'a - przeszła rozliczne metamorfozy, pod każdą niemal szerokością geograficzną, jest towarem "chodliwym" i poszukiwanym. Nie znając recepty, mogę wszelako wskazać elementy przesądzające o powodzeniu lub klęsce. A więc zwarta fabuła, ostro zarysowany konflikt, wartka akcja ożywiana od czasu do czasu kolejnym zabójstwem (co zresztą nie jest niezbędne), nastrój, wreszcie nagła wolta, w finale uwieńczona zaskakującą pointą. I wszystkie te warunki "Bezsenność" Lucille Fletcher wydaje się spełniać. Jest wszelako jedna jeszcze żelazna zasada. Odbiorca musi by
Tytuł oryginalny
Komedio-dreszczowiec
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 143