"Komediant" w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Tomasz Mościcki w Odrze.
Przygasają światła, na niewielką przestrzeń gry wkracza Kazimierz Kaczor. Dość elegancki, porządna marynarka, ciemnobrązowe spodnie, dobre skórzane buty. Wokół szyi szykowny beżowy fular. W ręku jasnobrązowy neseser. Wejście zrelaksowanego biznesmena? Nie - to początek Komedianta w warszawskim Teatrze Powszechnym. Mimo woli przypomina się pewien czerwcowy wieczór sprzed dwudziestu jeden lat. Upiorne gorąco na widowni Teatru Współczesnego, zapewne jeszcze goręcej na scenie - tu atmosferę dodatkowo podgrzewają reflektory. Oświetlają zdegradowane wnętrze prowincjonalnej tanc-budy. Na ścianach zapomniane jelenie rogi, ściemniały portret Hitlera, który ktoś zapomniał (czy aby na pewno zapomniał?...) zdjąć. I w ten piekarnik wkracza ciężkim krokiem postarzały Tadeusz Łomnicki. Aktor Bruscon. To będzie jego ostatnia rola zagrana w Warszawie. Gruby wełniany, wyraźnie znoszony płaszcz, marynarka, kamizelka, biała koszula, która dawno straciła nie