Gdym oglądał w teatrze "Rozmaitości" nową inscenizację "Lata w Nohant", myślałem o różnorodności spraw, które się w tej komedii rysują. Toczy się walka uczuć, pragnień, kaprysów, tęsknot, ironii. George Sand (która wcale nie jest taką egoistką na jaką wygląda) lekceważąco mówi o kompozytorach. Na pozór stanowi pod tym względem kontrast z bohaterami Witkacego, którzy dostrzegają w muzyce ideał twórczości. Ale co powieściopisarka naprawdę odczuwa, świadczy finał. A także, wspomniana w komedii, chwila poznania Chopina. Ironia przenika w tej sztuce wzajemne stosunki Polaków i Francuzów. Pani Sand myśli, że polska wieś to stepy. Mówi to akurat do Antoniego Wodzińskiego, reprezentującego niemal pozytywistyczny pogląd na modernizację gospodarki rolnej. Ale znów on doradza pani Sand założenie "szparagarni", zapominając, że istniała już ona w Nohant od 18 stulecia. Co do Sand, trzeba powiedzieć, iż nie bardzo rozumiejąc Chopina, była
Tytuł oryginalny
Komedia z finałem muzycznym
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy