Według prognozy reżysera polski widz nadpsuł się wystarczająco, by rozpoznać się w zwierciadle sztuki Neila Simona - o "Per procura" w reż. Adama Orzechowskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku pisze Paulina Danecka z Nowej Siły Krytycznej.
Według Arystotelesa tragedia przedstawia bohaterów trochę lepszymi, a komedia trochę gorszymi, niż są w rzeczywistości. Według prognozy reżysera - Adama Orzechowskiego - polski widz nadpsuł się wystarczająco, by rozpoznać się w zwierciadle sztuki Neila Simona "Per Procura" - odegranej po raz pierwszy na deskach polskiego teatru, w gdańskim Teatrze Wybrzeże. Oto możemy przejrzeć się w nowojorskim światku, jak się przeglądamy w amerykańskich serialach - w "Seksie w wielkim mieście" i gangsterskich pościgach - już nie z zachwytem nad zachodnim wyzwoleniem, a z refleksją nad własnym podupadaniem. Kto głośniej się śmieje, ten więcej odnajduje w sobie, z tego się śmieją na końcu. Urzekł mnie dowcip epizodów (jamnik na krótkich nóżkach, który wydłuża spacery oraz podobne mu substytuty miary i wagi - samochody, aspiracje, tytuły), ale dowcip tekstu sztuki był zdecydowanie nierówny: dłużyły mi się kłamliwe wersje zdarzeń, nużyło rekonstr