Dziwna to sztuka. I dziwne też przedstawienie. Na pozór wszystko tu właściwie świadczy przeciw niemu. Banał dialogu, stereotyp postaci, jarmarczność dekoracji. W stylu, który obecnie nazywamy pop-artem, a który nie tak dawno jeszcze był żywą i na swój sposób autentyczną, sztuką wielkomiejskich przedmieść, tandetną, ludową i właśnie typowo jarmarczną, zrealizowane zostało to przedstawienie. I to, bynajmniej, nie na przekór intencjom samego autora, jak to w takiej sytuacji zdarza się najczęściej. W takiej bowiem właśnie - mocno podejrzanej artystycznie - stylistyce, na pograniczu kiczu i banału, napisał przed 40 laty dramaturg austriacki komedię, by tym ostrzej mogła przez to zabrzmieć ze sceny jej moralitetowa osnowa. Demaskacja drobnomieszczaństwa, jego zakłamania, jego koncepcji całkowitego niezaangażowania. Czy obecnie, po doświadczeniach antymieszczańskiego teatru Brechta, po mistrzowskiej żon gierce stereotypami naszego Witkacego, może t
Tytuł oryginalny
Komedia o starym iluzjonie
Źródło:
Materiał nadesłany
"Głos Wielkopolski" nr 25