"ZŁODZIEJA idealnego" Jarosław Iwaszkiewicz napisał na początku lat dwudziestych. Sztukę przekazał Arnoldowi Szyfmanowi. Ten zaś, choć dysponował wówczas trzema scenami: w Teatrze Polskim, Komedii i Małym, utworu nie wystawił; złożył maszynopis w teatralnej bibliotece, gdzie wraz z innymi zbiorami tekst podzielił przedwojenne i powojenne losy Teatru Polskiego, aż wreszcie trafił do archiwum Muzeum Teatralnego w Warszawie. Dlaczego Szyfman nie zainteresował się "Złodziejem idealnym" - trudno dociec. Faktem jednak jest, że o sztuce zapomniano, nie wracał do niej myślami nawet sam autor. Dopiero po śmierci Iwaszkiewicza dotarł do niej Konstanty Puzyna i opublikował ją w "Dialogu". Przywrócił w ten sposób spuściźnie literackiej pisarza jeszcze jeden utwór, dotąd nie znany. Jaka jest ta wczesna sztuka Iwaszkiewicza? Czy zasługiwała na tyloletnią obojętność teatru? Czy może rację ma Puzyna, gdy pisze w komentarzu o jej walorach, uzasadniając w te
Tytuł oryginalny
Komedia Iwaszkiewicza
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 256