"Grają naszą piosenkę" w reż. Bogusława Semotiuka w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Pisze Michał Lenarciński w Polsce Dzienniku Łódzkim.
Teatr Muzyczny w Łodzi nie ma łatwego życia. I długo jeszcze miał nie będzie, bo remont budynku zaplanowany jest na kilka lat. Brakuje dużej sceny. Jak bardzo, dała dowód najnowsza premiera, zrealizowana na scenie kameralnej, którą teatr wygospodarował w miejscu, gdzie kiedyś był bufet. W niewielkiej sali duchota panuje okrutna, bo jedyną możliwością wentylowania pomieszczenia jest bodaj tylko jedno okno. Za przeszklonymi drzwiami przesłoniętymi kotarami toczy się życie teatru, bywa więc, że podczas przedstawienia słychać, jak obsługa sprząta naczynia po poczęstunku, którym widzowie zostali podjęci w przerwie. Sama scena nawet nie najmniejsza, za to pozbawiona podstawowych dziś udogodnień technicznych. Kurtynkę zasuwają i odsuwają pracownicy techniczni ręcznie, oświetlenie sceny - tyle że jest, bo o efektach trudno mówić. Ubogi też repertuar: po adaptacji "Yentl" na muzyczny monodram, sięgnięto po dwuosobową komedię muzyczną "Grają