- To widowisko jest przeznaczone dla młodego i niewyrobionego widza. Dlatego otrzyma on Carmen w wersji zremiksowanej. To cecha charakterystyczna postmodernistycznej kultury, która obecnie dominuje. Wszystko dostajemy w postaci sampli i remisów - mówi MACIEJ MALEŃCZUK, który wciela się w postać Mistrza.
Jak zareagowałeś na propozycję zagrania w spektaklu Carmen TV według słynnej opery Georges'a Bizeta? - Kiedy zgłosił się do mnie reżyser przedstawienia Jarosław Staniek, akurat rozważałem swój udział w kilku innych projektach. Dlatego początkowo nie byłem chętny. Ale Staniek wyjaśnił mi, że napisał rolę Mistrza specjalnie dla mnie. Wtedy postanowiłem spróbować. Gdybym odmówił, musiałby całkowicie przerabiać scenariusz. No właśnie: Mistrz to postać, której nie ma w oryginalnej wersji opery. Kto to? - Nie chcę za dużo zdradzać, bo to ma być niespodzianka dla widza. Trzeba jednak zwrócić uwagę na tytuł przedstawienia: "Carmen TV". Mistrz jest kimś w rodzaju Krzysztofa Ibisza, gospodarzem telewizyjnego programu, prowadzącego swoistą zgaduj-zgadulę z jego uczestnikami i widzami. To rola wiodąca w tym przedstawieniu, które oparte będzie na śpiewie i tańcu. Będziesz tańczył? - O nie, nawet bym nie próbował! Ale za to śpie