"Lot nad kukułczym gniazdem" w reż. Julii Wernio w Teatrze im. Węgierki w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
Niespodzianka: teatralna wersja "Lotu nad kukułczym gniazdem" przeżyła konfrontację z filmowym ideałem. I ze zderzenia wyszła raczej bez większych obrażeń. Nie znaczy to, że adaptacja powieści Kena Keseya w Dramatycznym jest równie dobra jak film Formana, który od lat rządzi niepodzielnie świadomością widzów. Spektakl w Węgierce to ani przełom w odczytaniu tekstu, ani szczególna porażka. Po prostu nieco inna opowieść, której sceniczne warunki narzucają pewien reżim, ale też pozwalają na zaistnienie zbiorowości. W filmie - również ze względu na sposób realizacji - na pierwszy plan wysuwa się wroga sobie dwójka: siostra Ratched i nieokiełznany McMurphy. W teatrze - na scenie niemal cały czas przebywają pozostali pacjenci i są równie ważni. Pozostaje tylko tego nie zmarnować. I twórcy dają sobie radę. Powstało sprawnie wyreżyserowane widowisko (Julia Wernio). Choć trzygodzinne, to bez dłużyzn. Uśmiech niejedno ma imię O czym j