- Bolec, czyli ppor. Łukasz Bywalec jest na każdym przedstawieniu. Ale niektórzy, nie widzieli go ani razu. To dla nich wciąż dramatyczne przeżycie. Dowódca, który wydał rozkaz, by strzelać, też się nie pojawił - rozmowa z ŁUKASZEM WITT-MICHAŁOWSKIM o bielskim spektaklu "Bitwa o Nangar Khel".
Agnieszka Mazuś: Dlaczego zrobiłeś spektakl o Nangar Khel? Łukasz Witt-Michałowski: Tyle się mówi o naszych dzielnych żołnierzach, a o tych, co zginęli cisza. Chciałem w tym syfie związanym z tą sprawą pokazać człowieka. W pewien sposób uhonorować ofiary. Nie zamierzałem jednak odpowiadać na pytanie "Jak było naprawdę". Raczej pokazać, kto za to odpowiada. A kto? - A kto wybiera polityków? Osa mówi ze sceny: "Żołnierz jest bronią. A wy z niej strzelacie". Pyta: "Chcecie mieć armię na pokaz, do defilad? Czy sprawną w boju?". Oskarżeni komandosi długo przed Nangar Khel zgłaszali, że dostają niesprawną broń. Bo zanim dopłynie statkami do Afganistanu pokrywa się śniedzią. A Amerykanie wysyłają nas tam, gdzie sami nie chcą iść. I co z tego mamy? Nic. Nawet Turcy dwa szyby dostali, a nam nawet wiz do Stanów nie znieśli. Dlaczego zrobiłeś ten spektakl w Bielsku-Białej, a nie w Lublinie? - Bo tam jest 18. Batalion Desantowo-Szturmowy, z