"Medea" w reż. Doroty Kędzierzawskiej w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Kamila Łapicka w tygodniku W Sieci.
Pomysł, aby historię Medei - dzieciobójczyni - opowiedzieć ustami dzieci, był co najmniej ryzykowny. Ryzykować jednak warto. W Teatrze Polonia odbył się teatralny debiut Doroty Kędzierzawskiej. Oniryczny spektakl przypomina zły sen. Zły sen ze świetnym scenariuszem. Eurypides dostał za niego podczas Wielkich Dionizjow dopiero trzecią nagrodę, ale gdyby dzisiaj przywiózł go do Zabrza na festiwal "Rzeczywistość przedstawiona", z pewnością zostałby zwycięzcą. Tekst zaprezentowany w Polonii jest adaptacją/operacją, której dokonały na "Medei" australijskie autorki Kate Mulvany i Anne-Louise Sarks. Wycięły postać Jazona i większość dialogów włożyły w usta dzieci. Oto clou. Historię "miłości z przeszkodami", jaka stała się udziałem Medei i Jazona, opowiadają w tej wersji ich synowie. Leon i Teoś przez godzinę nie schodzą ze sceny. Ponieważ Feliks Matecki ma sześć lat, a Wincenty Matecki osiem (spektakl gra w dublurze druga para chłopców