Ten felieton nadsyłam z Warszawy. Krakowianie podobno niechętnie jeżdżą na północ, choć stolicy, mimo wszystko, ominąć się nie da. Już nie tylko z nakazów administracyjnych, lecz po prostu dla poszerzenia choćby wrażeń teatralnych czy koncertowych. Dzieje się zaś tu w ostatnich tygodniach bardzo wiele. W uszach mamy jeszcze konkurs szopenowski, który dotychczas jest aktualny, a to ze względu na spory, dotyczące werdyktów sędziowskich, przed kilkunastu dniami Lucjan Kydryński zapowiadał wielką bombę jazzu - panią Fitzgerald, a na dodatek, poza setką przeróżnych imprez, teatry bez przerwy sypią premierami. W ciągu pierwszej dekady kwietnia pokazano publiczności przeuroczy "Żywot Józefa" Mikołaja Reya w znakomitej reżyserii Kazimierza Dejmka i równie szlachetnej scenografii Andrzeja Stopki, potem "Kolumbów" Bratnego w przeróbce i inscenizacji Hanuszkiewicza, dalej "Kucharki" Nory Szczepańskiej w Kameralnym i jeszcze tam coś. W
Tytuł oryginalny
Kolumbowie
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 94