O "Korowodzie" Arthura Schnitzlera w Teatrze Ateneum w Warszawie rozmawiają Malwina Głowacka i Janusz Majcherek.
MALWINA GŁOWACKA Na początku trzeba pochwalić trafny wybór repertuarowy Teatru Ateneum. "Korowód" Arthura Schnitzlera, a także inne jego sztuki jak "Anatol" czy "Zielona kakadu" ("Der grune Kakadu), są niemal w ogóle nie grane w Polsce. Tymczasem są to teksty warte przypominania. "Korowód" to dramat napisany z dużym wyczuciem sceny. Relacje między poszczególnymi postaciami są niesłychanie gęste. Utwór ten opiera się na wnikliwej analizie zachowań ludzkich, bohaterowie poddani są wręcz "klinicznej" obserwacji (Schnitzler był z wykształcenia lekarzem). A jednak te bardzo konkretne sytuacje - przysłuchujemy się rozmowom dziesięciu par przed i po pójściu do łóżka - prowokują do zastanowienia się nad rozchwianiem duchowym i moralnym człowieka końca ubiegłego wieku. Ale nie ma w sztuce nachalnego moralizatorstwa, czytać trzeba między wierszami. Napisany 100 lat temu "Korowód" ani trochę się nie zestarzał. A ponieważ i my znajdujemy się w podobnej s