- Mówią, że dotychczas widzieli jeden kolor - czarny lub szary, a dzięki "Dzikim Łabędziom" czy "Koziołkowi" zobaczyli prawdziwe kolory, choć są niewidomi - mówi reżyser ARTUR DZIURMAN o aktorach, z którymi przygotował spektakl na Scenie Moliere w Krakowie.
Szymon Wróbel: Zawsze wspominasz, że scena Moliere przy ul. Szewskiej daje Ci niezależność. Już w niedzielę będziemy mogli zobaczyć na niej niezwykłą sztukę... Artur Dziurman: Tak - "Koziołka Matołka". Graliśmy go kilka razy w Krakowie, bardzo się podobał zarówno dzieciom jak i dorosłym. Teraz gramy go w innych miastach, a 1 czerwca wracamy z nim do Moliera. To jest inscenizacja filmowo-teatralna, w trakcie której pojawia się kilkadziesiąt slajdów. Występuje w niej czterech aktorów niewidomych i dwaj aktorzy zawodowi z teatru Bagatela - Marcin Kobierski i Leszek Pniaczek. Jak znalazłeś aktorów niewidomych, którzy grają w tym przedstawieniu? - Zaczęło się od spektaklu "Dzikie Łabędzie", który graliśmy kiedyś w Molierze. W tym przedstawieniu zagrało 16 osób niewidomych. Zostały one wyłonione w castingu. Trwał on miesiąc i został podzielony na pięć spotkań, gdzie przychodziło po 20-30 osób. Do "Koziołka Matołka" zaprosiłem cztery