"Robinson Crusoe" w reż. Martina Otavy w Operze na Zamku w Szczecinie. Pisze (b.t.) w Kurierze Szczecińskim.
SPEKTALE plenerowe mają niewątpliwą zaletę - z reguły są ładne i atrakcyjne. Taka więc była sobotnia premiera "Robinsona Crusoe" Jacquesa Offenbacha w szczecińskim Teatrze Letnim, przygotowana przez Operę na Zamku we współpracy z Teatrem Operowym w Libercu. Zakończyła się brawami na stojąco zgotowanymi przez publiczność. Ważne miał chyba powody Offenbach autor wziętych operetek i świetnej opery "Opowieści Hoffmana", że niezbyt dbał o wystawianie "Robinsona Crusoe". Po paryskiej premierze w 1867 roku przerabiał utwór, dawał mu szansę, w końcu zrezygnował. Dopiero ponad sto lat później "Robinson..." wrócił na sceny i bywa na nich do dziś ciesząc się tu i ówdzie sukcesami. Ta opera komiczna (inni mówią: operetka), napisana według klasycznej powieści awanturniczo-przygód owej Daniela Defoe, niewątpliwego arcydzieła gatunku, okazała się w wersji szczecińskiej swoistą ciekawostką. Kolorowa scenografia (autor: Martin Otawa) i efektowne kos