"Dwanaście krzeseł" Ilji Ilfa i Jewgienija Pietrowa w reż. Nikołaja Kolady w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Marta Odziomek w Gazecie Wyborczej - Katowice.
"Dwanaście krzeseł" w Teatrze Śląskim w reżyserii Nikołaja Kolady to kolorowa matrioszka, w której na końcu nie ma nic. Żadnego drugiego dna. Starsi widzowie dziwią się, że wybrano taki właśnie tytuł, a młodsi śmieją się, ale nie znają kontekstu. Przyznaję szczerze, że należę do tej drugiej grupy odbiorców. Byłam dzieckiem, kiedy kończył się PRL. Nie brałam udziału w pochodach pierwszomajowych, nie śpiewałam piosenek na cześć komunistycznych przywódców, nie uczyłam się rosyjskiego. Mam tylko dość wybiórczą wiedzę o tamtym ustroju i o ZSRR. O "Dwunastu krzesłach" do tej pory nie słyszałam. Zanim przyszłam na premierę, zdążyłam doczytać, że ta powieść napisana przez Eugeniusza Pietrowa i Ilję Ilfa była w Polsce poczytna, bo drwiła z porewolucyjnej, pogrążonej w chaosie Rosji i jej mieszkańców. Reżyser Nikołaj Kolada, mam wrażenie, postanowił odłożyć na bok podtekst, który towarzyszy tej powieści. Że komunizm ma