EN

21.05.2014 Wersja do druku

Koło w Soho

- Koło-Soho gra w krótkich seriach naście razy w miesiącu, ale ma już wiernych widzów, którzy powracają i przyciągają innych. Żywiołowa opinia publiczna (z małym oparciem w oficjalnych mediach) jest skuteczna - pisze Arkadiusz Szaraniec w Stolicy.

Studio Teatralne Koło w zakątku Soho Factory. Zgrabne nowe logo "Teatr Soho" na drzwiach wiodących do foyer tchnie jeszcze świeżą farbą, ale okrągły neon z dawną nazwą wciąż wisi na swoim miejscu i wskazuje drogę widzom, którzy w ciemności przemierzają rozległy teren niegdysiejszych zakładów optycznych przy ulicy Mińskiej 25. Koło-Soho przyciąga ludzi z przeróżnych środowisk i najdalszych stron warszawskiej aglomeracji. Mały offowo-niszowy teatr stanowi ciekawy (bo udany) przypadek kulturalnego przedsięwzięcia tworzonego praktycznie od zera na Pradze-Południe. To wcale nie takie łatwe, jak dowodzi wiele innych przykładów. Rewitalizacja dzielnic prawego brzegu Wisły, ich społeczny i kulturowy awans pochłania wiele pieniędzy i starań, ale nie wszystkie działania przynoszą pomyślne efekty. "Imigranci" z lewego brzegu tworzą frekwencję i opinię, "aborygeni" wciąż stosują bierny opór i zachowują obojętność wobec bogato zastawianej tacy pod

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Koło w Soho

Źródło:

Materiał nadesłany

Stolica nr 5/05.2014

Autor:

Arkadiusz Szaraniec

Data:

21.05.2014