Reżyser ma ambicje mówienia przez przedstawienie o czymś ważnym: o zataczającej obłąkańcze, zawsze niesprawiedliwe koło historii, o wzlocie i upadku indywidualnego człowieka, może i o naturze teatru, w której każdy gwiazdor dnia wczorajszego jutro może zostać zapomniany - ale wszystkie te kwestie zaledwie rozpoczyna, nie decydując się na żadną - o spektaklu "Całe życie głupi" w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie pisze Hubert Michalak.
Maciej Wojtyszko w swych krakowskich przedsięwzięciach przyglądał się ostatnimi czasy życiu wielkich ludzi pióra. Osnuta wokół domniemanych losów Petrarki "Kraina kłamczuchów" i "Bułhakow" to jego ostatnie propozycje, które sam napisał i wyreżyserował. W spektaklu "Całe życie głupi", kolejnej inscenizacji tekstu swojego autorstwa, zajmuje się losami Michała Bałuckiego, autora powieści, felietonów, szkiców krytycznych, najbardziej znanego jako komediopisarz. Obserwujemy rozwój Bałuckiego jako dostarczyciela dramatów na sceny teatrów w Krakowie, później także w innych miastach. Pisarz (w tej roli Bartek Kasprzykowski i Tomasz Międzik) zderza się z rzeczywistością teatru i prozą codzienności. Omija go romantyczne uniesienie - walka w Powstaniu Styczniowym. Zmaga się z apodyktyczną matką (Małgorzata Ząbkowska-Kołodziej), nie może zdecydować się na poślubienie narzeczonej (Natalia Strzelecka), a gdy wreszcie się pobierają - ona wkrótce po